piątek, 9 stycznia 2015

#Pasja, pasja i...



    Siedzę sobie w czterech ścianach. Nos na kwintę. Za oknem dmie styczniowy „dmuchawiec”, aż - wysokie na trzy metry – tuje, w mym ogrodzie, do ziemi „skłania”. Zimno, czarno i ponuro. Tęskno za wiosną, tęskno za latem. Kolejny „sztuczny” weekend; tak by się na nockę, na nockę, nad wodę, nad wodę smyknęło. 
 Oj! Smyknęło! Oj! Smyknęło!

A tu siedź i kompa „pilnuj, pilnuj”, „oglądaj, oglądaj”! Może na fotki trochę popatrzę. Trochę. 



Ech, tylko nostalgiczne myśli we mnie budzą.
 
   Pasja bywa radością; bywa spełnieniem; bywa przyczyną miłego, emocjonującego oczekiwania; bywa, niestety, też utrapieniem; szczególnie wtedy, gdy zbyt długo przychodzi nam czekać na urzeczywistnienie marzeń, z niej wynikających.

   Wraz z upływem lat tracę zainteresowanie zimą. Wciąż mam szacunek dla tej „żelaznej” pory roku, ale coraz mniej sprawia mi przyjemności, a właściwie to zabiera mi jej zbyt dużo, w stosunku do tego, co daje! Ot, co!




Na marginesie:
 „Pasja bez precyzji to chaos” – to z jakiegoś filmu.