Tam znajdujemy nasz wewnętrzny spokój.
Tam lubimy marzyć.
Tam i tylko tam potrafimy „niszczyć” nasze frustracje.
Tam i tylko tam potrafimy pozytywnie nakręcać naszą „psyche”. To one jawią nam się czasem w naszych sennych bajaniach.
To je szczególnie cenimy, szanujemy, to za nimi tęsknimy.
To do nich namolnie wracamy.
To one nigdy nam się nie znudzą, choć czasem są również miejscem naszego fizycznego wysiłku, ale jakże radosnego wysiłku. Nawet świadoma perspektywa bolesnych zakwasów dnia następnego, nie jest wstanie odwieść nas od wizyty na naszych Wyspach Szczęśliwych.
I nie chodzi tu o grę wyobraźni, o obraz z ułudy, o pogoń
za nieosiągalnym, a o zwykłe cuda Natury „zapętlone” w naszym hobby, w naszej
pasji, w naszej drobnej chwili radości.
To nasza działka z rabatą kwiatów, trzema krzakami
porzeczek i drzewkiem wiśni, co rodzi wtedy, gdy ma ochotę, ale gdy już, to ile
radości nam sprawia.
To nasze miejsce nad wodą, wśród krzewów tarniny, traw i drzew rosochatych, nad lustrem zawieszonych.
To leśna ścieżka, gdzie koła roweru wciskają w ziemię nasiona dumnego dębu i strzelistego buka, co wiatru się nie boi.
A i polana w nim, lesie, zatopiona, gdzie runo cudownie nam się kłania i do koszyka naszego się wprasza.
To nasze brzozy, na jego skraju posadowione, urokliwe o każdej porze dnia i roku – „wysmukłe modelki”.
fot. Anna Denkis
To, w końcu, „brudne” wertepy, które przemierzamy, by urok Natury, w „kropli” słońca zatopiony, szkiełkiem i okiem uchwycić i piękno „obrazu” utrwalić.
To nasze miejsce nad wodą, wśród krzewów tarniny, traw i drzew rosochatych, nad lustrem zawieszonych.
To leśna ścieżka, gdzie koła roweru wciskają w ziemię nasiona dumnego dębu i strzelistego buka, co wiatru się nie boi.
A i polana w nim, lesie, zatopiona, gdzie runo cudownie nam się kłania i do koszyka naszego się wprasza.
To nasze brzozy, na jego skraju posadowione, urokliwe o każdej porze dnia i roku – „wysmukłe modelki”.
fot. Anna Denkis
To, w końcu, „brudne” wertepy, które przemierzamy, by urok Natury, w „kropli” słońca zatopiony, szkiełkiem i okiem uchwycić i piękno „obrazu” utrwalić.
To…
No! Co jeszcze?
Wyrastają, w Naszym Lesie, wysokie płoty, o ironio, jak
grzyby po deszczu.
Prostują się koryta Naszej Wody, w ściek, no dobrze, w
kanał się zmieniając.
Znikają Nasze Krzywe Drzewa nad nią pochylone, z wysoką trawą zaprzyjaźnione, beton nam w prezencie „ofiarując”.
Ginie rabata, kostką brukową przykryta…
Znikają Nasze Krzywe Drzewa nad nią pochylone, z wysoką trawą zaprzyjaźnione, beton nam w prezencie „ofiarując”.
Ginie rabata, kostką brukową przykryta…
I jak tu się dziwić, że młodzi „nie wychylają nosa” z notebooka.
Toż tam mają swoje, nowe „wyspy szczęśliwe”. Wirtualne, bo wirtualne, ale choć trochę "szczęśliwe". Może...
Młodzi?
„Stuknę” w tablet(a). :)Młodzi?
I, A na początku zdań zamierzone. Znaki interpunkcyjne
„rozlokowane” celowo. Odstępstwa od norm językowych świadomie uczynione.
Urokliwe fotografie dzięki uprzejmości Pani Anny Denkis, autorki "obrazów natury", https://plus.google.com/101381092797713387822/posts ( lub kliknij w fotkę "brzozy", w górnym lewym rogu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz