środa, 15 lipca 2020

@Grzybobranie & komary....


Po pracy.
Bieg po "oddech" do lasu... Niech się "psyche" regeneruje. Bez obiadu! Lżej będzie "smykać" po oczeretach,
choć dziś (raczej) pagórki "świerkowe" w planie, niskim mchem porośnięte. Czasu mało, to i od domu blisko szukać zamierzam.😀🍄
Na miejscu szybka zmiana "kostiumu" i do "boju"!
Słońce, spokój, bezwietrznie. Super!
Pierwsze parę kroków...
Miłe zaskoczenie! Kępka pieprznika jadalnego!
Dwa szusy dalej...
Dwa młodziutkie "prawdziwe"!


Oj! Chyba będzie się działo!
Jeszcze parę metrów i dwa kolejne! Też młodziutkie. Takie do marynaty. Jest nadzieja, jest radość.
Nagle...
Nie, nie! To nie kolejne "milutkie"!
To "meserszmit" z ostrym brzękiem nadlatuje, a za nim pluton "cichej" młodzieży.
- Ja wam pokażę! Myślę sobie.
Myk do koszyka. Mugga na czapkę, koszulę i spodnie.
Ucichło, a po chwili...
- Toż to już - chyba - dywizja cała!
Szukają odważnie, z pełną determinacją, miejsc odsłoniętych, wolnych od "natrysku". Atakują uszy, twarz, dłonie. Pchają się do nosa. Masakra!
Powtórka z "oprysku". Dołożyłem "brosa".
Na chwilę się uspokoiło. Tak mi się wydaje...
Są kolejne "prawdziweczki" usiatkowane, a nawet jeden prawdziwy-prawdziwy! 

 Tylko...
Każda próba wykonania fotki i podjęcia "zdobyczy", to kolejny ostry atak! Ilości tego towarzystwa już nie jestem w stanie określić.
Nie dam się pokonać! Zbieram dalej.
Znów kilka pieprzników i "prawdziwych" maluchów.
Zbliża się godzina siedemnasta i o dziwo...
Cisza! Czyżby im się znudziło? Przecież przed wieczorem powinno być jeszcze gorzej!
Na szczęście, moje szczęście, natura kieruje się swoimi, nie zawsze czytelnymi dla nas, prawami. Cisza i już.
Teraz spokojnie, wolniutko, do celu!
Dużo młodzieży, a nawet maluchów, ale i kilka okazałych "grubasów".


- O! Trzy dorosłe, piękne "osobniki" zdrowe się uchowały! Miłe zaskoczenie.


Z "drobnymi" różnie bywało. Z reguły kapelusze zdrowe, a trzonki 50/50. Ot, co!
Darz grzyb, darz bór! 🍄😄👋

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz