/c.d. postu Legenda o starachowickich motocyklistach, starymi zdjęciami pisana./ /fotografie z albumu rodzinnego/
Nadejście zimy nic nie zmieniało w poczynaniach naszych
dzielnych motocyklistów. Na tych samych oponach, co w sezonie letnim, nadal, w
sposób super zadziorny, „uprawiali” swe „ćwiczenia”. Tylko może wywrotek było
(trochę) więcej, ale tym się nikt nie przejmował. No, prawie nikt… Adrenalina
rosła, mroźny podmuch wiatru smagał po policzkach; czasem „wdepnął” za koszulę,
ale co tam – świat śmigał przed oczyma i to właśnie było najważniejsze. Tylko
te dziewczyny, żony, narzeczone; ech!
Na starcie do zimowego crossu…
Na punkcie kontrolnym…
„Zimowi” kibice, organizatorzy i zawodnicy przed budynkiem
sekcji (SKS „Stal”)
To też teren ówczesnych zmagań crossowych. W tle kominy
Wielkiego Pieca, budynek i „beczka” elektrowni. Po lewej „Sany” na „postoju”;
po prawej kamienica Państwa K., z jedynym, niezastąpionym składem aptecznym na
parterze. Uf, jaki tam był zapach!
Z wiosną ruszały znacznie dłuższe rajdy terenowe. Składały
się z kilku odcinków/prób:
· -odcinka „ulicznego”
·
-próby crossowej, „górskiej”
·
-odcinka jazdy w terenie
·
-slalomu.
Wszystko, oczywiście, „na czas” i
rygorystycznie punktowane. A co!
Zawodnik podczas „odcinka ulicznego”…
Niebezpieczny upadek podczas „górskiej” próby crossowej…
Niebezpieczny upadek podczas „górskiej” próby crossowej…
Jazda w „terenie”, to nie „przelewki”…
Jazda w „terenie”, to nie „przelewki”…
Potem już tylko podsumowanie, wyniki, podziękowania i
nagrody.
Tu Tata otrzymuje nagrodę z rąk dyrektora FSC, Pana Czajki…
Tu Tata otrzymuje nagrodę z rąk dyrektora FSC, Pana Czajki…
Podczas uroczystych „okazji” nasi wspaniali motocykliści
„występowali” w białych „uniformach”.
Kombinezony dobierano rozmiarem. Dla Pań (a było ich już…. aż dwie –
pamiętajmy, że to wciąż lata pięćdziesiąte XX. wieku) czyniono specjalne
„garnitury”.
W ciepłe, letnie dni „sprzęt” dekorowano sztywnymi,
zielono-czarnymi proporcami z symbolem sekcji i kolumna poprzedzana „pilotem”
ruszała w Polskę; do Torunia, Zakopanego i „gdzieś” jeszcze. To była dopiero
frajda i wielka przygoda!
W ciepłe, letnie dni „sprzęt” dekorowano sztywnymi, zielono-czarnymi proporcami z symbolem sekcji i kolumna poprzedzana „pilotem” ruszała w Polskę; do Torunia, Zakopanego i „gdzieś” jeszcze. To była dopiero frajda i wielka przygoda!
W daleką drogę…
Ech, Ci wspaniali mężczyźni, na swych wspaniałych maszynach!
Ech, Ci wspaniali mężczyźni, na swych wspaniałych maszynach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz