poniedziałek, 23 września 2019

#Jesień...



Niedzielny poranek.
Wbrew logice, po sobotnich "prawdziwkowych rewelacjach", wybrałem się na...
...czerwone koźlaki.
Myślę sobie:
- Wszyscy gonią za odmianami borowika, to tu będę miał spokój; może będę miał spokój, ciszę.
Ledwie zaparkowałem cztery kółka; uczyniłem kilka kroków w młodą knieję, a już słyszę pisk hamulców i - oczywiście - parkowanie niemal "jego zderzak w mój zderzak". Już mi mina zrzedła.
- No cóż, nie będzie tak "wesoło".
Bach, buch!
Drzwi.
Klap!
Pokrywa bagażnika.
Trzask gałęzi i...
- K...a! Wacek! musi tu coś być jak stoi!
- Patrz! Już go widzę! Schyla się! Idziemy!
To szczególne "wyrazy szacunku" przybyłych pod "moim adresem".
I czereda pięciu osób żwawo potoczyła się w moim kierunku!
Myślę sobie...
- Przechlapane...
Uczyniłem głęboki oddech i...
Spokojnie uczyniłem fotkę memu dopiero co "odkrytemu" prawdziwemu.


W międzyczasie dwoje przybyłych "ogoliło" mnie z dwóch kolejnych borowików, których już nie zdążyłem "sfocić".
Ech! Szkoda! Fotek oczywiście!
Pada pytanie.
-Panie! Są?
- Jeszcze nie wiem.
Odpowiadam.
- Dopiero przyjechałem.
Zgodnie z prawdą - z resztą.
Czereda popędziła dalej, "sypiąc" obsceny co dwa kroki, pod byle pretekstem.
Ucichło.
Po kilku minutach wrócili.
- Panie! Tu pusto! Tylko dwa czerwone!
Do swoich:
- Wacek, Zocha! Spie...amy! Jedziemy pod "spluwę"!
Odjechali. Jak dobrze!
A swoją drogą...
- Ciekawe gdzie jest ta "spluwa"?
- Oj! Ciekawe!







/odstępstwa od norm językowych celowe, zamierzone/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz