wtorek, 10 września 2019

#W drodze... Ech, te stare #fotografie! Mają swój czar i urok (cz.VI).



W drodze...
"Stary" na tzw. "objazdówce".
Różnie to bywało. Raz dwa tysiące kilometrów.
Innym razem pięć! Tysięcy - oczywiście
A i dziesięć tysięcy też się zdarzało! Oj, zdarzało!
W letniej porze to i przyjemnie nawet bywało. Za mieszkanie służyła "paka" samochodu. Prysznic bywał z cysterny. Do snu tuliły stuki "Starcia" na wybojach, a ponieważ zawieszenie było sztywne, bardzo sztywne, to i "kołysanka" była bardzo mocna. Ech! Mocna! Bywały odcinki "jechane" 24h na 24h, to znaczy w drodze non-stop. Do każdego wozu "dopasowanych" było dwóch kierowców, którzy zmieniali się za kółkiem i walczyli z kilometrami aż po "zapałki" w oczach...
Próba musiała być skuteczna, wiarygodna, w zgodzie z przyjętymi celami "badań w drodze". Były też chwile wytchnienia, choćby spływ kajakami w ciekawych regionach kraju - na Mazurach, na meandrach Bugu...
Bywały wieczorne ogniska z kiełbaską, z opowieściami "różnej" treści, i poważnej, i wesołej, czasem wręcz krotochwilnej, szelmowskiej i rubasznej; jak to wśród samych facetów "przystało"!
Bywały też krótkie spotkania z zabytkami, architekturą miast "dużych" i najczęściej z...
- Termosem z herbatą lub kawą...
Ten był najważniejszy, szczególnie wiosną i jesienią! Gdy się uszkodził, upadł i rozsypał się w nim wkład szklany... Potrafiły sypnąć się niecenzuralne "słówka"...
Uf! Pozostawała wtedy tylko litrowa lub półlitrowa butelka (najlepiej taka z "zatrzaskiem"), którą się grzało na masce silnika. A jak smakowała z niej herbata! Lepszej w "życiu" już nie piłem!
Bywało, że na "krótkich" dystansach (np.: 2 tys. km.) jechały same "próbniaki", bez skrzyni z plandeką, czasem z "obciążeniem próbnym" - metalową skrzynką wypełnioną piachem. Te "objazdówki" były "smutniejsze", nie "zawierały" programu "kulturalnego", tylko jazda i jazda - do przodu i do przodu. "Atrakcją-przerywnikiem" stawała się awaria któregoś z samochodów, ale był to przypadek bardzo rzadki. Serio - bardzo rzadki!
Kierowcy zawsze jechali w butach o bardzo twardych, skórkowych podeszwach i w pasach podtrzymujących "lędźwie" brzucha. Bardzo przestrzegano tej zasady, gdyż jak już wspomniałem,nasze "wytrwałe" Stary "trząść" potrafiły znakomicie. Znakomicie! Oj, znakomicie!
Zaś "pedałki" twardo pracowały. Oj, twardo! O wspomaganiu nawet nikt nie marzył, ale nikt też nie narzekał...
A jaką atrakcją dla mieszkańców innych miast i osad był widok takiej kolumny, złożonej z samych nowiutkich "gwiazd" naszej fabryki...
Rozmarzyłem się troszeczkę...
Odrobinę...

/odstępstwa od norm językowych celowe i zamierzone /

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz