Jak wysyp, to wysyp...
Bywają czasem niespodzianki, miłe niespodzianki.
Daję słowo...
Nie byłem dziś w lesie!
Te śliczności koźlarze rosną sobie przy drodze ze Starachowic do Bodzentyna.
Dostrzegłem je przez szybę samochodu, ale muszę przyznać, że po sobotniej wizycie w ostępach leśnych wzrok mi się "wyostrzył"...
Wrrr... Już zaczęło padać i przymrozki zapowiadają. Będzie koniec borowików i im podobnych. Szkoda.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz