czwartek, 25 marca 2021

"Kiedyś było inaczej, kiedyś było radośniej"...



 "Kiedyś było inaczej, kiedyś było radośniej"...

- Ależ to już było!
- Może jeszcze wróci...
Wbrew pozorom...
- Pokój nauczycielski, to serce szkoły.
- Nie mózg, a serce!
Klasy to krwioobieg, a gabinety dyrekcji to...
- Hm...
- No, dobrze. To mózg właśnie. Bez wątpienia.
- Tylko co mózg znaczy bez serca. Prawda?
W Zespole Szkół Zawodowych Nr 2, od chwili połączenia szkół, był jeden pokój nauczycielski, ale w dwóch pokojach.
- No, dobrze! Jeden pokój w dwóch salach uczyniony.
Konieczność była taka, gdyż grona było multum.
- Oj! Multum! Wraz z instruktorami zawodu ponad sto siedemdziesiąt osób!
- Dużo. Prawda?
Dwa pokoje...
A może...
Dwa teatry...
- Że co?
- Że tytuł zajęty.
- Że Szaniawski...
- Że festiwal radiowy...
- Dobrze, niech będzie!
-To...
-Teatry dwa...
- Może być?
Już nie ma się czego czepić, więc myśli "rozwijamy"...
Były to:
- Pokój smętny, cichy, nad wyraz spokojny i...
- Pokój wesoły, radosny, żywy, pełen myśli twórczej, czasem nawet zbyt twórczej.
W pierwszym trwał nieustanny "monodram", tylko aktorzy w poszczególnych aktach - raz na jakiś czas - się zmieniali. Rezerwy były ubogie, bo cały zespół liczył tyko kilkoro wyznawców spokoju, "rozrzuconych" godzinami pracy.
Tylko początek i koniec antraktów wprowadzały tu zamieszanie, bo była to mała scena przechodnia, w "drodze na duże deski" .
Dało się wtedy słyszeć:
- Dzień dobry, do zobaczenia, do widzenia...
W zamian - skinienie głowy lub cichutkie:
- Bywaj.
Czasem:
- Dobrego popołudnia...
Siadywali tu zwolennicy mrówczej pracy, natychmiastowego sprawdzania kartkówek, milczenia, zadumy, kontemplowania konspektów...
Ten drugi był rozgadany, czasami trochę szalony, zawsze pełen ludzi...
W pierwszym brylowały wolne krzesła...
W drugim nigdy ich dla wszystkich nie starczało...
Pierwszy był dumny z planu lekcji.
Drugi szpanował dziennikami.
W pierwszym analizowano, powolnym żuciem, skład i smak jarskich kanapek.
W drugim Koleżanka Ania częstowała deficytowymi smakołykami - czekoladą, mandarynkami, czasem bananami. Kanapki spożywano szybko - wręcz łapczywie.
- Przecież jeść i gadać nie wypadało!
W pierwszym herbatę lub kawę pito z termosów.
W drugim oba napoje "zalewano" z czajników elektrycznych.
W pierwszym dominowała klasyczna, profesorska powaga.
W drugim impresjo-ekspresja w jeden radosny bałaganik złożona.
To w drugim, przez całe lata, radośnie "straszył" Kol. Boguś Ciszek*
To w drugim ciepłe, sympatyczne żarty z nas sobie czynił Niezapomniany Jurek Glibowski**
To w drugim Kol., Kol. Piotr Tota, Zdzisiek Komorniczak, Zbyszek Krajewski, Staś Piętak, Józef Lićwinko, dyr. Aleksander Tkaczyk, dyr. Henryk Karykowski i jeszcze spore grono kolegów nieustanne turnieje szachowe toczyli. Przerw w rozgrywkach lata całe nie było. Jeden turniej się kończył, drugi już się zaczynał.
To w drugim zespół zastępców dyrektora, w komplecie, czuł się swobodnie i "gadał" normalnie, z uśmiechem na twarzy.
W pierwszym dyrektorską powagę zachowywał, dostosowując się do nastroju przebywających tu Koleżanek i Kolegów.
W pierwszym, w oknach wisiały firanki.
- Ba, zasłonki też były!
W drugim okna "gołe" stały, ale przy nich wiecznie dyskusje toczono:
- O wszystkim i o niczym, czyli zawsze o życiu...
Lubił tu "dumać" patrząc w dal, przez szyby, wspaniały Przyjaciel Młodzieży, serdeczny w stosunku do kolegów, zawsze gotowy do życzliwej pomocy, inżynier zatrudniony w ówczesnym SPPD, Władysław Wyżykowski.
Oba teatry tylko jedną cechę wspólną miały;
- Problemy dydaktyczne i wychowawcze dyskutowano z jednakową, niezmienną powagą. Czasem nawet wspólnie - przy drzwiach "pośrednich" szeroko otwartych.
- Acz...
W pierwszym pokoju skrupulatnie, krótko, treściwie, wręcz lakonicznie.
W drugim spontanicznie, z emocjami "na twarzach", czasem trochę zapalczywie, znacznie dłużej, ale równie skutecznie.
To co działo się w drugim, nie uchodziło w pierwszym...
Ot, pokój pokojowi nierówny, choć "cele" miały jednakie...
PS - Pamiętajcie, że ja z tych, co normy językowe znają i uzus nawet wykorzystać potrafią, ale dla celów klarowności języka i kreatywności, barwy wypowiedzi, a także by "słowo" nastrój czyniło, z uporem maniaka je łamią 🙂
* Nauczyciel wychowania fizycznego, preferujący gry zespołowe, zawsze radosny i uśmiechnięty. Jego dobry nastrój spontanicznie nam się udzielał. Potrafił "rozbroić" swym zachowaniem nawet chwile groźnego napięcia wśród naszego grona.
** Również nauczyciel przedmiotu jw.; trener piłki nożnej. Znakomicie "operujący" skrótem myślowym, często z odrobiną dobrego sarkazmu - zawsze "w punkt".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz