środa, 11 listopada 2020

Nadzieja krzyczy: - Sprawdź kielecką!

 
Pobudka przed świtem.
Szybka "golibroda".
Woda już wrze w czajniku.
Chlebuś, malinowy pomidorek i schabik "uczyniony" przez Żonę.
Szybciutko! Herbatka z cytrynką.
Schabik pychota! Pomidorek też!
Jazda! Wybieram daleką podróż. Sześćdziesiąt kilometrów z "okładem". Wyszło siedemdziesiąt cztery.
Okolice Bogorii. Las piękny. Poluję Na czerwone koźlaki! Trochę pochmurno! W borze pusto. Nic! Nic! Nic!
Nawet "psiaki" się "obraziły"! Muchomory też!
Wracam w kierunku Rakowa. Trzy punkty po drodze.
Nic! Nic! Nic!
Logika "mówi":
- Wracaj!
Nadzieja krzyczy:
- Sprawdź kielecką!
- Dobrze; spróbuję.Przy drodze pusto. Nie ma samochodów! Nie ma "handlarzy"!
Czyli...
- Nie ma grzybów!
Nadzieja "walczy":
- Sprawdź głębiej! Może "czubki"...
- Może?
Przecież wiem, że nie, ale może. Kto wie?
Tup! Tup! Kolejne kilometry i...
Nic! Nic! Nic! Leśne "gołoborze"!
Ot i tyle!
Czas wracać!
Kierunek Starachowice.
Jedenasta trzydzieści! Już jestem!
- Pod bramą domostwa!
- Wjeżdżać?
Trochę szkoda. Przecież jeszcze nie ma południa i kanapki mi zostały! Ba! Dwie puszki "pepsi" też!
Odkręcam!
Przecież tam czekają moje bliźniaki!
- Może czekają...
 Szybkie parę kilometrów i już jestem!
Są moje "duo". Chyba trochę podrosły.
Mam kolejne i kolejne! Kolejne! Kolejne! Śliczne!
- Już ponad setka, a jeszcze maślaki i parę pieprzników jadalnych!
- Ba, nawet kilka ślicznych ceglastoporych!
Dużo "młodzieży"! Drobiazg też sypać intensywniej zaczyna...
Chyba coś z tego będzie...
Przepraszam cię mój starachowicki lesie.
- Przepraszam.... 🙂 ;)🌞😄👋
"Dochodzi" godzina trzynasta. Czas do domu. Czas...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz