poniedziałek, 9 listopada 2020

"Nie chcem, ale muszem"...

 

Słońce dzisiaj mizernie budziło. :(
Niby to czerwienią i różem na horyzont "rzucało". Niby chmury lekko żółciło. Niby noc goniło, ale jakoś tak bez przekonania. W myśl zasady:
- "Nie chcem, ale muszem"! Bądź coś w tym rodzaju.
Patrzyłem, patrzyłem, patrzyłem...
Na "jasność" czekałem. Doczekałem się po piątej dopiero!
Tak nie do końca, ale już znośnie się uczyniło.
Ruszam "w las", na grzybki; pełen nadziei, licząc na życzliwość kniei! :)
Wracam do mych pagórków szczęśliwych, kołdrą z mchów otulonych, potężnymi świerkami od nadmiaru słońca chronionych.
Powitanie to samo, co przedwczoraj. :( Armia "meserszmitów" czekała w pogotowiu i nim drzwi "podwody" uchyliłem, już gotowa była do ataku - szaleńczego, bezpardonowego!
Prędka wymiana obuwia. "Mgła" muggowa bez cienia wokół "bohaterskiej" :) sylwetki i utartym tropem "do przodu"...
- Ech! Stare ścieżki zawodzą. Już prawie godzina leśnej marszruty i tylko cztery maluchy w koszyku.
- Co jest "grane"? To znaczy raczej nie grane!
Kolejne dwa pagórki - pusto. Niby coś tam z mchu wystaje, ale tak drobniutkie, że ledwo widoczne. Takie "grosiki" z jedynką na awersie. Może za dni kilka. Może, jak ich robale i ślimaki nie zjedzą.
Zmieniam "oczerety".
Kilka kilometrów dalej. Las podobny, też mi dobrze znany.
Miejscówki od lat dobrą formą mnie raczyły. Dziś...
Klapa! Ponad pół godziny wędrówki i pustka w koszyku.
Tylko "matecznik" śliczny. Piękne "obrazy" naturą malowane, promieniami słońca podkreślane. Nie mam ochoty zeń wychodzić.
- O! Jest kawałek fajnego duktu. Przejdę się. Spacer mi nie zaszkodzi.
Po kilkudziesięciu krokach, widzę z daleka czerwony kapelusik.
Jest! Jest! Pierwszy w tym roku koźlak i to "czerwony". Obok drugi. Malutki. Super! Fotka i do koszyka. Nareszcie coś konkretnego w nim się "turla"! :)
Kolejne parę "szagów" i...
Prawdziwy! Piękny!
Kolejny i kolejny! Jeszcze jeden! Dwa! Tam, w lewo kolejne! Jeszcze i jeszcze! Jeszcze...
Uf! Tyle lat tu zaglądam; zawsze rosły wyżej; tu nigdy! Czasem jeden, dwa; a dziś! Masakra! Piękna "masakra"!
Koszyk "spękał"! Jeszcze łubiankę po truskawkach "dołożyłem"!
A! "Lokatorów" jakby mniej było. Co ciekawe - duże osobniki, te szlachetne, w zdecydowanej większości zdrowiutkie!
Ten czas, ten las borowikiem "stoi"! 😄🍄😄
Darz Grzyb! Darz Bór! Do zobaczenia... 👋👋👋

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz