sobota, 27 września 2014

#Nadzieja naturą wędkarza



Tylko my, wędkarze, wiemy ile trzeba się „natrudzić”, ile na „dumać” przy organizacji prawie każdego naszego „wypadu”.
Aż „głowa trzeszczy”. Analizujemy temperaturę otoczenia, ciśnienie atmosferyczne, poziom wody w rzece czy jeziorze, jej zabarwienie, fazy księżyca i „kto tam wie”, co jeszcze.
Dobieramy rodzaj wędziska, skład zanęty, przynęty naturalne lub sztuczne, grubość i długość przyponów, uzbrojenie zestawu i to „coś”, co ma tym razem szczególne znaczenie; o czym my tylko wiemy, a będzie to, tego dnia, szczególny rarytas.
Zaczynamy ten dzień (a czasem jeszcze noc) szybkim śniadaniem, „okraszonym nadzieją na sukces”.
To nadzieja na udany „połów” pcha nas, po raz kolejny nad brzeg znanej wody, a nie tylko wspomnienie już „zaliczonych” tam spotkań z - godną naszego szacunku – ichtiofauną.
Oczekiwanie na naszą rybę, czy choćby tylko na ruch spławika lub pobicie blachy jest „ubrane marzeniem-nadzieją”. Często, niestety, złudną „nadzieją o gorzkim smaku”, który (na szczęście) i tak nas nie peszy, nie zniechęca, nie odstrasza od kolejnych wizyt nad naszą wodą, gdy znów mamy nadzieję na…

      Po szczęśliwym dla nas kontakcie z dużą rybą, natychmiast budzi się w nas „nieśmiała nadzieja”, że jeszcze dziś, może jeszcze dziś… ta następna, równie piękna, a może jeszcze większa….
- No, co? Czyż nie tak?
Podczas zimnej, ciemnej, nocnej zasiadki ogrzewa nas ciepły „ogień nadziei”, że warto się męczyć, bo to tylko „chwilowy przestój”, a już, za chwilę, no może za następną… się zacznie, oj zacznie…
Dmie wiatr, deszcz leje, temperatura „leci na łeb, na szyję”, a w nas „tli się iskierka nadziei”, że za moment wyjdzie słońce i już wszystko będzie super.
Ręce przestaną nam grabieć, zdejmiemy zapocone ubranie przeciwdeszczowe, a nawet może kurtkę lub polar i podziałamy; jeszcze jak podziałamy!
Mamy też nadzieję, że gdy „w końcu” uderzy ta najważniejsza, oczekiwana, największa, dokonamy właściwego wyboru sposobu i czasu zacięcia, holu i podebrania…; nadzieję, że nie będziemy bezbronni wobec jej siły i umiejętności walki o ŻYCIE.
Pozostajemy w ciągłej nadziei, że uda się nam przekuć marzenia w piękną, wędkarską rzeczywistość. Czasem, na szczęście, tak bywa.
Opowiadając kolegom i znajomym o tym, że TA, no TA, właśnie TAAAA, co się nam wczoraj „urwała”, to była TAAAka, nie – TAAAAAAAka!
Nie kłamiemy; naprawdę nie kłamiemy; my mamy nadzieję, a wręcz prawie pewność, że ONA taka była. I choć tu się prosi kolejna sentencja:
„Nadzieja matką głupich”, to z tą treścią, jej znaczeniem, stanowczo się nie zgadzamy. Acz bądźmy szczerzy. Myślę, że niejednokrotnie nasi znajomi, koledzy, przyjaciele nie raz, nie dwa (co najmniej w myślach) „pukali się w czoło”, gdy odchodziliśmy, podczas super imprezy, od stołu, bo „czas naglił” i nasza – ryb niekoniecznie – „pora brań” wyraźnie tego wymagała.
Po powrocie, siadamy w zaciszu domowym do kolacji i znów rodzi się w nas nadzieja, że za tydzień…
Gdy życie w zbiorniku lub rzece obumiera (dzięki naszej, ludzkiej, „znakomitej”, przemyślanej, zaplanowanej, celowej działalności), my „trwamy w nadziei”, że natura sobie poradzi i je odrodzi. Na nasze szczęście, często tak się staje, ale: „do puty dzban wodę nosi, do póki mu się ucho nie urwie”. Oj, złudna to może być nadzieja.
Stąd te nasze fantazje. Potrafimy marzyć; marzyć o dużej rybie; marzyć o pięknej, wspaniałej miejscówce; marzyć o dobrej, wędkarskiej pogodzie w najbliższy weekend; marzyć, ze już wiosna za oknem i sezon letni tuż, tuż!

Dobrze, że w tym naszym skomercjalizowanym świecie, choć nadzieja jest bezpłatna.

Pozostańmy w nadziei, że idzie udany nowy sezon, wszak „nadzieja umiera ostatnia”.
Będzie dobrze, będzie znakomicie….


feroza




1 komentarz:


  1. grisza-78

    A co nam innego pozostało? Przecież trzeba wierzyć, że będzie dobrze, że nowy sezon przyniesie sukcesy, medalowe ryby, zwycięstwa w zawodach itd... Chyba nie ma sensu patrzeć w przeszłość i żałować czegokolwiek. Głowa do góry, wędka w dłoń i do ataku. Pozytywnie! ***** i pozdro!


    matpaz123

    Myślę, żę tak jak większość forum, czekam już na takie "ale była wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeelka, szkoda, że się zerwała", czy te szaleńcze hole.W tym roku idę na moje pierwsze zawody mam nadzieje, że coś mi się uda tam złowić


    marek-debicki

    Marzenia i nadzieja na osiągnięcie zakładanych celów, są motorem napędowych stale towarzyszącym naszym planom i przedsięwzięciom. Miła refleksja. Pozdrawiam i *****pozostawiam.


    Lin1992

    Nic dodać nic ująć ***** :)


    kaban

    A mnie Krzysiu powoli acz nieustannie nadzieja opuszcza i zaczynam popadać w nostalgię. Wspominam,oglądam zdjęcia, po raz wtóry "bawię się" wobkami przypominając sobie co i kiedy na dany złowiłem... . Robi się nieciekawie. Pozdrawiam.


    szutomasz

    :D 5*****


    Zander51

    Nadzieja i wyobraźnia - dwie siostry bliźniacze towarzyszom społeczności wędkarskiej. W pozytywnym aspekcie i jak Marek zauważył są motorem, siłą napędową naszych wędkarskich poczynań. I dziwi mnie, że wędkarz po zejściu z łowiska traci wyobraźnię. Zaczyna od zostawiania po sobie śmieci, potem ochlapie wodą z kałuży jakąś babcie w drodze powrotnej. Siądzie do komputera, wejdzie na www.wedkuje i opluje kilku innych , albo wstawi jedynki blogerom nie czytając nawet ich tekstu. "Pan Wędkarz"...


    Zander51

    Sorki za "towarzyszom". Tym podziękowaliśmy, ale drąży mnie nieodparta myśl, że oto spod kamieni wyłażą i próbują skoczyć na pensje deputowanych pod barwami Europy Plus. Ale to temat na inne opowiadanie. Jak zwykle świetny tekst Krzychu.


    roman55

    Krzychu świetny tekst z przyjemnością go przeczytałem. Pozdrawiam pozostawiając *****


    camelot

    A ja się zastanawiam, czy nadzieja jest rzeczywiście tak do końca ,,bezpłatna" ?


    feroza

    Jeśli tak głęboko się zastanowić to, Maćku, czasem płacimy za nią bardzo drogo, wartościami nie do wyceny z naszego życia , ale to już trochę inna bajka. Niestety, masz rację!


    Zibi60

    Świetnie - jak zwykle Krzysztofie ! Podzielam Twoje i komentarzowe spostrzeżenia kolegów. Mnie najbardziej rajcuje w ostatnio bezrybnym wędkowaniu - przygotowanie do niego; doglądanie, przewijanie, wiązanie, poprawianie (i tak już poprawionych)... i to czekanie na godzinę zero. Pozdrawiam z wiadomą oceną 5*


    BlueFisherman

    *****

    OdpowiedzUsuń