sobota, 20 września 2014

W niezbędniku wędkarza

2012-09-07 
Nie zamierzam tu pisać o podstawowych zasobach tej ważnej „kieszeni”, naszych kilogramach targanych nad brzeg „rybnej i nierybnej wody”, lecz o kilu drobnych rzeczach, które nie zaciążą, nie zajmą dużo miejsca, a czasem przydać się mogą… Dorzućmy do naszej skrzynki kilka drobiazgów. Oto one:
mała tubka kleju kontaktowego, np. kropelka;
rurka termokurczliwa fi 6 lub 4mm (najlepiej jedna i druga);
zapalniczka (to, że nie palisz, choć się chwali, nie ma tu znaczenia) ;
zapasowe tulejki i nasadki od zużytych świetlików;
papier ścierny, 2 arkusiki ok. 6 na 6cm, o dwóch grubościach ziarna - najlepiej 80 i 120.

Bardzo nie lubię udzielać porad, gdyż ciągle mam wrażenie, że to nieeleganckie, nie na miejscu, a nawet może niezręczne. Z drugiej zaś strony myślę, że może ktoś z młodych adeptów wędkarstwa skorzysta z doświadczeń faceta z czterdziestokilkuletnim stażem, lepszym lub gorszym, w spełnianiu wędkarskich przygód i marzeń. Darujcie Praktycy, że być może, piszę o rzeczach dla Was oczywistych, ale przecież dzięki Waszym felietonom ja też odkryłem wiele rozwiązań, które nagle stały się proste, oczywiste i znakomicie ułatwiły mi mój „byt” nad wodą.
Dlatego też popełniam te kilka spostrzeżeń.

1) Korekta grubości atenki spławika w celu stabilnego umieszczenia świetlika…

Wędkując nocą metodą odległościową, w dość głębokiej toni, napotykamy problem: jak nasadzić świetlik na cienką (często) antenkę spławika z niedemontowalną „główką”.


Zadaniem naszym jest zniwelowanie różnicy średnic pręta atenki(mały przekrój) w stosunku do średnicy otworu w nasadce mocującej świetlik (większy otwór). Oczywiście rozwiązań jest kilka. Skupię się na jednym z nich, które stosuję od trzech sezonów, z dobrym skutkiem. Mimo dalekich rzutów, nigdy nie straciłem świetlika, a i mój zestaw nie wieszał mi się na „uzbrojonym” spławiku (no może kilka razy..). Brania były widoczne i skuteczne.



Podgrzewanie rozciętej tulejki zdecydowanie ułatwia jej „zawinięcie” wokół atenki - materiał staje się elastyczny. Ta sama czynność przy rurce termokurczliwej (delikatne podgrzanie!!!) spowoduje jej lekkie zaciśnięcie się na pręcie. Pozostaje nam tylko wcisnąć „oplecioną” antenkę w rowek nasadki(zapinki) i ...

….udanych odjazdów świetlika.
Oczywiście przy prostej antence i typowych wagglerach stosujemy tradycyjne rozwiązania.

2) Bolonka ze spławikiem „niedopasowanym” do świetlika i gdy mamy
powód, by go nie zmieniać przed zmrokiem…

Z uzasadnionego strachu (lecz nie tylko), by nie uszkodzić delikatnej atenki spławika, często montujemy świetlik wysoko, na jej końcówce.
Jeśli średnica pręta i świetlika jest dobrze dobrana nie mamy problemu.
Gorzej, gdy się różnią.
Jeśli nasza antenka jest prostym, cienkim walcem, a spławik „delikatny” (o małej wyporności), to następuje…



Skutkiem tego faktu jest najczęściej taki oto efekt…


Przy intensywnych braniach nie ma to większego znaczenia. Podczas brań delikatnych lub odrobinie wiatru zaczyna być „sprawą” dość istotną w ocenie „współpracy” z rybą. Odgrywa także sporą rolę przy wymianie części zestawu (np. przyponu) – możemy mieć w „ciemności” spore kłopoty z odczytaniem właściwie „ustawionego gruntu”. By temu zapobiec, zastosujmy rurkę termokurczliwą. Użyjmy do tego celu odcinek ok. 5cm, z czego ok. 2cm nakładamy na świetlik i delikatnie podgrzewając (zapalniczką), pozwólmy jej się na nim zacisnąć, a następnie, w tak przygotowany element „wsuwamy” na koniec atenki i równie delikatnie podgrzewając rurkę (ruchem obrotowym), „zaciskamy” zestawik na spławiku. Przy „odrobinie” praktyki uzyskamy prawie idealny, pionowy „układ”. Kształt końcówki atenki, przy takim montażu świetlika, nie ma większego znaczenia. Rurka termokurczliwa „ułoży się” do jej kształtu. Pamiętajmy, by nie poparzyć opuszków palców.
Zabieg podgrzewania – kurczenia możemy czynić stopniowo (etapami).

Podczas długich nocy właściwe ustawienie świetlika ma niepośledni wpływ na kondycję naszego wzroku, a śmiem nawet twierdzić, że na jakość i stopień naszego zmęczenia.

Oczywiście, podgrzewając rurkę z zakupionego zestawu, możemy ją opuścić na dół atenki, tuż nad pływak wyporowy naszego spławika,
lecz nie zawsze takie rozwiązanie wpływa korzystnie na jego widoczność. Bywa, że część naszego „światełka” znajdzie się pod wodą (np. przy zmianie zanęty, czy zmieniającej się fali, itp.).
Przy zakładaniu świetlika na stożkową część spławika pojawia się problem…

W takiej sytuacji również idealnym rozwiązaniem jest zastosowanie kawałka rurki termokurczliwej. Jeśli stosujemy tulejkę z zestawu, przed nasuwaniem jej na „stożek” spławika, podgrzejmy ją. Stanie się plastyczna, co znacznie ułatwi nam prawidłowe zespolenie obu elementów.

3) „Korekta” średnicy drgającej szczytówki…

http://www.wedkuje.pl/wedkarstwo,jak-pogrubic-koncowke-drgajacej-szczytowki-szybko-dobrze-skutecznie,49696

4) Uszkodzenie cienkiej, delikatnej szczytówki naszej bolonki…

Bywa, że przez nieuwagę bądź z uzasadnionej przyczyny, „łamie” się, tuż przy szczytowej przelotce, nasza ulubiona wędka; a tak nam bardzo zależy żeby właśnie nią dalej czynić powinność.
Jest na to rada.
Jeżeli uszkodzenie nastąpiło na tyle blisko przelotki, że „dobra” część szczytówki ma prawie taką samą średnicę jak uszkodzona wystarczy ująć w szczypce wędkarskie przelotkę z „resztką” czubka i …


Następnie, przy pomocy drobnoziarnistego papieru ściernego, delikatnie zeszlifować (po obwodzie) końcówkę „dobrej” części naszego kija (na długości ok. 2cm), sprawdzając czy jej średnica zmniejszyła się na tyle, by „wsunąć” się w otwór naszej przelotki. Jeśli tak, to nanosimy na nią odrobinę kleju „szybkiego kontaktu”; wsuwamy ponownie w tulejkę przelotki i po chwili możemy „uzbrajać” kija.
Jeśli awaria nastąpiła znacznie dalej od końca przelotki możemy zastosować rozwiązanie, niestety, tylko chwilowe, tylko po to by dokończyć spokojnie wędkowanie (mając na uwadze fakt, że akcja kija uległa znacznemu pogorszeniu).
Jako pierwszą wykonujemy czynność zaprezentowaną na ilustracji powyżej. Następnie na „dobrą” część nasuwamy kawałek(ok. 4 - 5cm) rurki termokurczliwej. Do krawędzi szczytówki przykładamy przelotkę i złącze oplatamy kawałkiem żyłki przyponowej.


Zalewamy je odrobiną kleju i… po chwili na zespolone elementy nasuwamy
rurkę termokurczliwą, tak by odcinek ok. 2 - 3cm pozostał poza złączem…


Podgrzana rurka „kurcząc się” wzmocni nam złącze i jednocześnie „utworzy” powłokę zapobiegającą zaczepianiu się żyłki, podczas wykonywanych rzutów, o niedoskonałe, tymczasowe połączenie. Po powrocie z wyprawy pozostanie nam, niestety, złożenie wizyty w sklepie i wymiana zniszczonej części szczytowej wędziska.



Pozdrawiam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz