środa, 24 września 2014

Pierwsza nocka i ...Pan Kazio


2012-06-06
  Nareszcie. Pierwsza nocna „zasiadka” w tym roku. Tej nocy i jutrzejszego poranka Wisła będzie „moja”.

Znów poczuję zapach małej watry.
Znów posłucham „odgłosów” nocy.
Znów, przed świtem, zaprzyjaźnię się z ciszą.
Znów…

  Jeszcze tylko ponad sto kilometrów „za kółkiem” i „do dzieła”.
Wisła powitała nas niziusieńkim stanem wody, ale to nic. Przecież znam dwa „dołki”. Na szczęście oba są wolne. Uzbrajam feederki i „do boju”.
Koszyki „siadają” dość długo. Będzie około trzy i pół metra; nieźle.
Po pół godzinie pierwsze uderzenie. Enigmatyczne, ale jednak uderzenie.
Powtórzyło. Treningowe zacięcie i …”pusto”. Jeszcze dwa podejścia.
Jedno bardzo energiczne. Wynik: wzdręga „palcóweczka”. Skąd w takim maleństwie tyle siły?
„Kanapka” na haczyk i …czekamy. Jest leszczyk …może dwadzieścia centymetrów. Toż przynęta była większa od jego pyszczka.
Zapada noc. Czas na ognisko. Maleńkie ognisko. „Małe, a cieszy” i chroni przed wilgocią.
Po północy trzy „podejścia” małych sumików. Na szczęście u całej trójki „hak prawie na wardze”.
Dopiero tuż po świcie: trzy leszcze i płoć. Do rekordu im daleko, ale sadzyk mógłbym zamoczyć. O karasiach „patelniakach” nie wspomnę – było ich dwunastu, dwunastu „rozbójników”.

   Najbardziej idiotyczne, w tym dzisiejszym wędkowaniu, jest to, że na przeciwnym brzegu rzeki siedzi Pan Kazio. Pan Kazio, z którym spotykaliśmy się nad wodą, na tej samej „opasce” od ponad dwudziestu lat.
Snuliśmy nocne, wędkarskie (i nie tylko) opowieści.
Paliliśmy jedno ognisko.
Częstowaliśmy się herbatą.
Można powiedzieć, że starzeliśmy się razem.
Teraz „odgórne” decyzje – przepisy (czytaj: pieniądze) podzieliły rzekę na „jego” i mój „brzeg”. On macha ręką do mnie, ja do niego. Woda ta sama, ryby te same – jak znam Pana Kazia, to przynęta i zanęta też podobne; most w „zasięgu ręki”; tylko wędkarzom nie wolno siąść obok siebie. Chyba, że za to jedno spotkanie w roku, jeden z nich, dodatkowo zapłaci, solidnie zapłaci (z okręgiem „zza rzeki” nie ma, od lat, żadnego porozumienia). Rzucać mogę gdzie chcę, bylebym „siedział” na właściwym brzegu.

Pan Kazik nie wytrzymał. Przyszedł „pogadać”…

1 komentarz:

  1. camelot

    Świetnie to opisałeś ! - Ktoś kiedyś w końcu nie wytrzyma ! Pozdrawiam serdecznie !


    pstrag222

    Bardzo dobry wpis Niestety takie rządy prowadza okręgi , aby wędkarze mieli pod górkę. pozostawiam ***** pzdr. pstrag222


    troc

    Proza życia- pozdrawiam za *****.



    Zander51

    Do tego doszedł Grabowski. Szukając poparcia dał autonomię okręgom i mamy państwa w państwie. Kolejny świetny tekst Krzysztof !


    arturartur

    Dobrze że pogadać można bez opłaty . Dobry wpis pozdrawia *****


    mariusz54

    I ja lubię nocne klimaty.Jednak w tym sezonie nie ma się jeszcze czym pochwalić.Fajnie to pisałeś i opinie od samych VIP-ów dostałeś. *****


    ryukon1975

    ZG PZW łączy? Nie dzieli,nawet starych przyjaciół czy znajomych. ******


    janek1985

    Powiem tak ten wpis to wszystko w temacie 5*****


    bocznytrok

    dobrze napisany artykuł 5


    tomczyk001

    fajny wpis daje (*****) :)

    OdpowiedzUsuń