wtorek, 30 września 2014

Los wędkarza - dziesięć sekund z dziesięciu godzin



Dzwoni Henryk.
- Jedziemy? Pyta.
Co mu odpowiedzieć?
Jedziemy. Nie jedziemy. Jedziemy. Nie jedziemy.
Burza mózgu wśród rozterek ducha. Ostatecznie…
- Jedziemy. Ech, jedziemy!
Byle blisko, bo pogoda mocno plecie. Trochę wiosny, trochę lata. Słońce z deszczem. Tak na przemian. To „silencium”, to znów wieje. To „diwadlo”,
od sąsiadów, tych z południa, pełną parą.

Siedemnasta; już nad brzegiem.
Cicho. Spokój. Woda super. Ledwie „smuży”, acz głęboko.
Zestaw w nurcik. Jeden, drugi. Tuż za warkocz. Tak klasycznie; bliżej tamtej strony „rzeczki”.
Parę kulek dla „okrasy” i czekamy na efekty.

Cisza, cisza, cisza!

Deszcz zaczyna. Kropi z góry. Równiuteńko.
Po parasol! Prędko, prędko!

- Uf, już pod „czaszą”!

Przeszło. Słońce suszy.

Cisza, cisza, cisza!

- Co za diabeł! Nawet nie tknie!
- Żeby chociaż „puk” zrobiło!
- Żeby chociaż „stuk” zrobiło!

Zakręciło nad głowami, zaszalało, zagwizdało i ….znów leje!
Teraz leje!

Już dwudziesta. Znowuż spokój.
- Oj, jak dobrze! Będzie nocka! Może w nocy?

Cisza, cisza, cisza!

- Co za diabeł! Nawet nie tknie!
- Żeby chociaż „puk” zrobiło!
- Żeby chociaż „stuk” zrobiło!

Już dwudziesta druga „weszła”.
Nie do wiary! Jeszcze nie widziałem (nawet) brania.
Tylko robaczki świętojańskie „pracują” za dodatkowe świetliki.
Te na szczytówkach „milczą”, jak zaklęte.

Cisza, cisza, cisza!

Północ blisko na „zegarze”.
Może by tak zmienić miejsce? Na zalewie sprawdzić „szczęście”?
Zebrać majdan cały. W tłok się wcisnąć. Może spławik w małe „oczko” włożyć?
Może…

Nagle jest. Zadrgało. Równo, z rytmem, uderzyło.
Lekko „zbieram”. „Siedzi”; czuję!
Kręcę wolno. Opór spory. Ładny lechor ku mnie zmierza!
Wtem na drugiej także „skacze”!
Co mam czynić? „Dwoje” naraz, toż ambaras!
Pierwsza wędka z prawej w lewą.
Prawą dłonią drugą łapię.
Też przycinam. „Mój ci jest”. Też go czuję.
Tego z lewej pierwej wyjmę! Tego z prawej „zaczaruję”. Niech poczeka.
Henio z podbierakiem ma kłopoty. Zatrzask trzeszczy. Nie da rady!
- Wysuń sztycę! Poluzuj obejmę! Instruuję.
Zatrybiło!
Pierwszy w siatce! Niezła sztuka.

 

Czas na drugą. Czar zadziałał. Jest na haku.
Jeszcze chwila i na brzegu.  


                            

Górą nasi!
Po czterdzieści kilka im stuknęło. Jak bliźniaki. Nieboraki.

Szybkie fotki i do wody!

Myśl paskudna chodzi mi pogłowie. Bardzo szybko „iść” musiały,
gdyż przynęty między sobą metrów kilkanaście aż dzieliło.
Dziś powtórki już nie będzie.

Wykrakałem.
Godzin kilka, aż do piątej…


Cisza, cisza, cisza!

Rankiem samym płoć przybyła. Jedna, biedna się skusiła.

Szyk wyrazów w zdaniach zamierzony.

1 komentarz:


  1. ZanderHunter

    Lekko i przyjemnie lubię takie klimaty...:) P:)


    marek-debicki

    Piękne serce zapewne ma taki człowiek, co potrafi takie strofy składać. Gratuluję, pozdrawiam i *****pozostawiam.


    adler

    Ach , Krzychu rozjaśniłeś mi niebo. Potrafisz ubrać w słowa każdą wyprawę. Radośnie się to czyta. Dalej trzymaj się mocno wędki i pióra. Pozdrawiam Krzysztof, Krzysztofa. ***** zasłużone.


    kaban

    Miara czasu czyli pojęcie względne: trzy sekundy w objęciach z "gorącą dziewczyną" i te same trzy z gorącym garnkiem w dłoniach- doświadczenie zgoła inne i tęsknoty też... . Pozdrawiam.


    marciin 2424

    Pięknie Krzysztofie ***** :) Pozdrawiam !


    troc

    Waszeci, jak to mówią uczone męże: Wiersz to ci sylabiczny, forma prawie trzynastozgłoskowcem utrzymana, przecie opisująca dzieje heroicznego bohatera siłą zapewne jakowąś wygnanego z kompanem swym nieodłącznym nad spienionego ruczaju potoki na pastwę rybogłowiu.....

    A na poważnie to nie pozostaje nic innego jak życzyć podobnych wypraw, pozostawiam ****** i pozdrawiam.



    dendrobena

    Pogoda ducha to podstawa na rybach. Pozdrawiam.*****


    marschal

    Oryginalnie napisane, czyta się z przyjemnością:)


    rysiek38

    Świetnie napisane coś co nas wędkarzy nieraz dotyczy Czyli ktoś mógłby powiedzieć kiepsko. ale w sumie czy to takie ważne co podejdzie ?może nawet jedno branie da radość i podniesie ciśnienie a nawet może podnosić nie musi bo sama obecność nad wodą jest właśnie tym ciśnieniem


    feroza

    Koleżanko i Koledzy! "Strasznie" staranne te komentarze; różne w odczuciach i osobistych refleksjach, ale każdy ma swą myśl przewodnią, humor, odrobinę chochlika, humoru i własnej, literackiej inicjatywy. Super się czytało. Dzięki i serdecznie pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń